Latarnie uliczne to coś, co dla mieszkańców jest oczywistością – mają świecić i zapewniać poczucie bezpieczeństwa. Ale każdy, kto chociaż raz uczestniczył w procesie przetargowym, wie, że wybór producenta oświetlenia ulicznego to temat, w którym łatwo o pomyłkę. I te pomyłki niestety sporo kosztują. Samorządy, chcąc szybko zrealizować inwestycję, czasem patrzą tylko na cenę lub na wygląd opraw, pomijając parametry techniczne i normy. W praktyce wygląda to tak, że po kilku latach trzeba poprawiać instalację, a koszty zwracają się jak bumerang.
Czy cena naprawdę powinna decydować?
Nie ma co ukrywać – w przetargach publicznych cena odgrywa ogromną rolę. Ale jeśli to jedyne kryterium, decyzja niemal zawsze kończy się źle. Lampy z niższej półki cenowej potrafią wyglądać podobnie jak te od renomowanego producenta, ale ich parametry różnią się diametralnie. Skuteczność świetlna zamiast 120–140 lm/W wynosi często niecałe 90 lm/W, co oznacza słabsze oświetlenie i większe zużycie energii. Do tego krótsza żywotność – zamiast 100 tys. godzin, realnie działają 20–30 tys.
Samorządy często nie biorą pod uwagę tych danych, bo na etapie zakupu nie są one tak widoczne. A przecież latarnie uliczne pracują 10–12 godzin każdej nocy, przez cały rok. To daje ponad 4000 godzin rocznie. Prosta matematyka pokazuje, że różnica w trwałości ma ogromne znaczenie.
Szukasz producenta, który dostarcza pełne dane techniczne i wspiera gminy w procesie inwestycyjnym? Sprawdź: https://www.brasit.pl/.
Pomijane normy i ich konsekwencje
Kolejnym błędem jest lekceważenie norm. Europejska PN-EN 13201 określa, jakie powinno być natężenie światła na różnych drogach. Dla małych ulic to 5–15 lx, dla głównych arterii 15–30 lx. Jeśli samorząd wybiera lampy, które nie spełniają tych wymagań, to tak naprawdę inwestuje w instalację, która prędzej czy później będzie musiała zostać poprawiona. I wtedy koszty są podwójne.
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że kontrola zgodności z normami to standard przy odbiorze inwestycji. Jeśli dokumentacja producenta nie potwierdza wymaganych parametrów, odbiór może zostać wstrzymany. To wydłuża czas realizacji i powoduje dodatkowe wydatki.
Parametry techniczne, które często są ignorowane
Umówmy się – wiele osób odpowiedzialnych za przetargi skupia się na mocy oprawy, a nie na tym, co naprawdę istotne. Tymczasem ważniejsza jest skuteczność świetlna (minimum 120 lm/W), współczynnik oddawania barw CRI na poziomie co najmniej 70 i stabilność pracy w różnych temperaturach.
Do tego dochodzi szczelność obudowy. Latarnie uliczne powinny mieć IP65, bo w przeciwnym razie pył i woda skracają ich żywotność. Odporność mechaniczna IK08 lub wyższa to z kolei zabezpieczenie przed wandalizmem czy przypadkowymi uszkodzeniami. Te szczegóły mają kluczowe znaczenie, a jednak w dokumentach przetargowych bywają traktowane po macoszemu.
Brak myślenia o eksploatacji i serwisie
Częstym błędem jest też pomijanie kwestii serwisu. Samorządy wybierają lampy, które w momencie zakupu wydają się tanie, ale później okazuje się, że producent nie zapewnia części zamiennych ani serwisu w kraju. Wtedy nawet drobna awaria oznacza konieczność wymiany całej oprawy. To generuje nie tylko koszty, ale też frustrację mieszkańców, którzy nie chcą czekać tygodniami na naprawę.
Rzetelny producent oferuje gwarancję na 5–7 lat i dostępność części, a także wsparcie techniczne. To daje samorządom spokój – wiedzą, że nawet przy awarii nie zostaną same z problemem.
Jak uniknąć typowych błędów?
W praktyce recepta jest prosta, choć wymaga zmiany myślenia. Nie cena, ale jakość i parametry powinny być podstawą decyzji. Lepiej zapłacić więcej na początku, niż później co kilka lat wymieniać połowę instalacji. Samorządy, które wybierają sprawdzonych producentów, zyskują oświetlenie bezawaryjne, zgodne z normami i bezpieczne dla mieszkańców.
Bo prawda jest taka: oświetlenie uliczne to nie zakup na chwilę. To inwestycja, która ma działać przez dekady. A każdy błąd na starcie potrafi zemścić się latami wyższych kosztów, awarii i niezadowolenia mieszkańców.
Artykuł sponsorowany